W Łękawicy się działo…

Niewątpliwie ostatnie niedzielne łowy przeszły już do historii. Rozpoczęte tradycyjną odprawą, skupiły piętnaście strzelb i grupę naganki.

Piękna słoneczna pogoda, znakomity teren i jakże dobra atmosfera, pozwoliły na przeprowadzenie aż ośmiu pędzeń. Kilka ciekawych pojedynków rozegranych w środku kniei, a także emocjonująca pogoń za dzikami, to tylko namiastka tych przygód.

 

Przed rozprowadzeniem naganki
Przed rozprowadzeniem naganki

 

Pomimo niecelnych strzałów, oraz czasem źle rozstawionej naganki, humory uczestników nie zostały popsute. Wesoła i prawdziwie koleżeńska atmosfera, utrzymywała się aż do późnego popołudnia.

 

Humory dopisywały do końca
Humory dopisywały do końca

 

Gospodarze polowania zadbali także o syte i wspaniałe jadło. W iście mistrzowskim wydaniu kol. Marek Potempa zaserwował fasolkę przygotowaną w specjalnych strażackich kotłach. Naszemu koledze zadania bojowe nie są obce.

 

Wydawanie posiłku
Wydawanie posiłku

 

Strudzeni uczestnicy łowów
Strudzeni uczestnicy łowów

 

Nie obyło się również bez prawdziwego ogniska i pieczonych kiełbasek. O tę część biesiady zadbał kol. Edward Salomon, który rozgrzał towarzystwo stwarzając ciepłą i koleżeńską atmosferę. Zabrakło tylko saksofonu, bowiem nasz kolega to wytrawny muzyk. I znów tak wspaniały dzień szybko się skończył. Kolejne łowy 21 grudnia.

(DRz.) fot. K. Pasek, D. Rzepecki

Powrót.

Komentarz: 1

  1. Chciało by się polować w takiej atmosferze.Podziwiam i pozdrawiam kolegów po strzelbie.Darz Bór